7 powodów dzięki, którym Marketingowa Moc rozwali system w 2014

marketingowa-moc-rozwali-system

Pisząc te słowa na skraju 2013 i 2014 roku mogę śmiało powiedzieć, że jestem z siebie dumny. W mijającym roku zebrałem wielką dawkę nauki i doświadczenia oraz postawiłem zdecydowane kroki w swoim rozwoju. Dzięki temu jestem pewien, że Marketingowa Moc w 2014 roku kompletnie rozwali system.

»»»

Rok 2013 mogę zdecydowanie nazwać przełomowym. Nie dlatego, że osiągnąłem wyjątkowo wymierne sukcesy, ale dlatego, że dojrzałem aby już niedługo je mieć. Ten rok był czasem niesamowitego pędu do wiedzy oraz szukania swojej indywidualnej drogi do zawodowego spełnienia. Jeszcze w styczniu angażowałem się w trzy różne działalności i wydawało mi się, że przy odpowiednim planowaniu dam radę. Dawałem, ale od razu cierpiało na tym moje życie prywatne.

Teraz wiem, że najlepiej skupiać się na maksymalnie dwóch sferach. A najlepiej na jednej i mieć wtedy pełen fokus. W moim przypadku jednak występują dwie miłości zawodowe: tenis i marketing. Z żadnej z nich nie zrezygnuje bo musiałbym porzucić część siebie.

Trzecia działalność była dla mnie bardzo rozwijająca, ale jednocześnie ciążyła mi niczym zbędny balast niepozwalający oderwać się od ziemi. Wybór był trudny i zabrał mi kilka miesięcy w trakcie których toczyłem męcząca walkę psychiczną. W końcu postanowiłem zaufać intuicji i podjąć męską decyzję. “Skupiam się tylko na tych sferach, które naturalnie mnie motywują i są absolutną pasją”.

Po podjęciu decyzji i formalnym zakończeniu współpracy od razu poczułem się kilkanaście kilo lżejszy. Przyszłość, w której wyraźnie widzę światło moich celów i marzeń ukazała się w pełnej krasie. Silniki, dotąd nieco przyblokowane, osiągnęły pełną moc, a samolot symbolizujący możliwości dynamicznie wzniósł się w powietrze.

Wstając dziś z rana 29 grudnia 2013 roku i spoglądając w lustro zobaczyłem człowieka szczęśliwego. Zobaczyłem energię, pasję, wdzięczność i iskrę w oczach, która potrafi rozpalać do działania.

Do takiego stanu doprowadziło mnie wiele przygód, doświadczeń i wydarzeń z mijającego roku. Zobaczcie co było dla mnie najważniejsze i wyciągnijcie wnioski dla siebie.

1) Ludzie, od których się uczę.

Kiedyś myślałem, że każda nauka doprowadzi w końcu do momentu, w którym powiem sobie: “Ok, już wiem wszystko. Pora na inny temat“. Teraz wiem, że ktokolwiek w to uwierzy będzie głupcem.

Im więcej się uczę tym większą mam świadomość ile jeszcze nauki przede mną. Wraz z rozwojem rośnie moja wiedza, umiejętności i doświadczenie, ale ciągle otwierają się nowe furtki, które kuszą nieznanym. Wchodzenie na kolejne poziomy wtajemniczenia z jednej strony sprawia, że praca staje się coraz łatwiejsza i przyjemniejsza, ale z drugiej mam coraz większy apetyt na przyswojenie kolejnych megabajtów informacji. Na szczęście głód wiedzy to jeden z najzdrowszych nałogów…

W 2013 miałem przyjemność uczyć się od najlepszych ludzi w swoich dziedzinach. Jestem im bardzo wdzięczny za to co dla mnie pośrednio, lub bezpośrednio zrobili. Poznajcie te osoby bo możliwe, że również dla Was relacja z nimi okaże się jednym z kroków milowych:

Wielkie dzięki dla:

  •  Mateusza Grzesiaka – za to, że pozwolił mi zrobić dokładny wgląd wewnątrz siebie. Dzięki temu zweryfikowałem wiele swoich przekonań, skasowałem złe nawyki i zbudowałem nowe, o wiele korzystniejsze.
  •  Michała Wawrzyniaka – za to, że pokazał mi jak robić jeszcze skuteczniejszy marketing zachowując cały czas etyczne podejście. Oraz za to, że nauczył mnie, że można otaczać się głównie pozytywnymi ludźmi i ignorować całkowicie malkontentów.
  •  Szymona Janika – za to, że dał mi duże porcje bardzo przydatnych informacji na temat budowania stron na platformie WordPress. W dużej mierze dzięki niemu bezproblemowo zmieniłem ostatnio wygląd bloga i przeniosłem go na nowy serwer.
  • Pawła Tkaczyka - za to, że regularnie inspiruje i pokazuje mi jak powinien wyglądać nowoczesny marketing dostosowany do potrzeb klientów.
  • Adriana Kołodzieja – za biznesowe szkolenia na żywo i w formacie video, na których daje wiedzę, której wartość wielokrotnie przewyższa koszt ich zakupu.

2) Skupiam się na tym co kocham i co jest moją pasją. Dzięki temu nie muszę się motywować.

Jeśli chodzi o pasję to zdania są zawsze mocno podzielone. Jedni mówią, żeby absolutnie nie zarabiać na pasji bo możesz ją wtedy łatwo “wypalić”, albo rynek może okazać się za mały. Według nich twoją pasją powinno być samo prowadzenie biznesu, a to na czym on będzie polegał to kwestia drugorzędna. Inni z kolei twierdzą, że w każdym fachu da się zarabiać bardzo duże pieniądze, musisz tylko być odpowiednio dobry.

Moje doświadczenia nie pozwalają mi jednoznacznie odpowiedzieć, która wersja jest bardziej słuszna. Ja mam to szczęście, że pasjonuje mnie zarówno prowadzenie biznesu jak i sam przedmiot mojej działalności. Możliwe, że w Waszym przypadku też tak będzie.

To co jest za to moim wielkim odkryciem mijającego roku to pełne zrozumienie istoty motywacji. Oglądałem wiele szkoleń, które pokazywały sposoby na to aby “zmotywować się do jakiegoś działania”. Próbowałem wiele z nich – z lepszym i gorszym skutkiem. Ostateczny wniosek okazał się banalny i  genialny zarazem.

Motywować muszę się tylko do czegoś, czego nie chce mi się robić. Gdy robię to co lubię i co mnie pasjonuję absolutnie nie potrzebuje czegoś takiego jak motywacja. Chęć do działania wychodzi naturalnie.

3) Sieję mnóstwo ziarna. Nie każde wyrośnie, ale część da bardzo obfite plony.

Pamiętasz mój wpis o rolniku? W mijającym roku w pełni zaadoptowałem myślenie o swoim biznesie jak o gospodarstwie rolnym. Zgodnie z nim wiem, że w czasie dwunastu miesięcy jest czas planowania zasiewu i uprawy, czas intensywnego siania ziarna, czas podlewania, nawożenia i doglądania, czas zbierania i rozdysponowania plonów oraz czas odpoczynku i regeneracji.

Jestem świadomy, ze z nie każdego ziarna wykiełkuje dorodny plon, ba – jestem świadomy, że niektóre zostaną zniszczone przez warunki zewnętrzne czy nieurodzaj. Część plonów na pewno wyjdzie przeciętna i na nich wyjdę na zero, ale małą część będą stanowiły prawdziwe perły, który z nawiązką wynagrodzą włożony trud.

4) Testuję i sprawdzam co działa.

Kiedyś chciałem od razu dostać magiczną receptę na sukces. Zrobić reklamę, która zwróci się kilkukrotnie, idealnie ustalić rynek docelowy, wrzucić na Facebooku materiał, który zdobędzie milion lajków, publikować same, super popularne wpisy na blogu. Doświadczenie szybko wylało kubeł zimnej wody na  moją głowę.

Teraz systematycznie i cierpliwie wszystko testuję. Sprawdzam co działa lepiej, a co gorzej. Analizuję jakie formy reklamowe mają zadowalająca skuteczność, jacy klienci przychodzą do mnie najchętniej, a na blogu – jakie wpisy lubicie komentować, a jakie po prostu przeczytacie.

Ale sprawdzam też zupełnie prozaiczne sprawy. Jakim sposobem regularnie wstawać wcześnie rano? Jaka muzyka najbardziej mnie pobudza czy uspokaja? Jakie kolory czy styl ubioru pozwala mi czuć się lepiej?

Wszystko to testuję i szukam optymalnych rozwiązań. Ale cały czas wiem, że to i tak może się zmienić. Dlatego będę sprawdzał nieustannie.

5) Nieustannie planuję i wiem co mam robić.

Dawniej strasznie mnie wkurzały te momenty, gdy czułem, że czas ucieka mi przez palce. Gdy zajmowałem się głupotami, które wysysały cenny czas. Bezsensowne siedzenie na Facebooku, przeglądanie Youtuba, sprawdzanie maila kilkadziesiąt razy dziennie, zajmowanie się sprawami błahymi i mało pilnymi. To wszystko sabotowało moje plany i działania.

Jeśli sądzisz, że skasowałem wszystkie te “wysysacze czasu” to mylisz się. Zresztą chyba nie da się ich zupełnie skasować. Poza tym, czasem wejście w tryb rozleniwienia jest po prostu niezbędne.

Znalazłem jednak sposób, który pozwala mi znacznie efektywniej wykorzystywać mój czas. Po prostu planuję tak, aby codziennie wiedzieć co mam do zrobienia. Prosta kartka z wypisanymi zadaniami, które chcę wykonać następnego dnia. Proste odhaczanie zadań zrealizowanych i dopisywanie nowych. Technika prosta, jasna i konkretna. Ale bardzo skuteczna.

Jeśli zdarzy mi się moment, w którym nie wiem czym się zająć to po prostu patrzę na listę. Tylko ta jedna technika pozwoliła mi być efektywniejszym spokojnie o kilkaset procent.

6) Nie stoję w miejscu. Jestem ciągle w ofensywie.

Moje oczy są stale szeroko otwarte. Na nowe pomysły,  możliwości, inspiracje, szanse czy kontakty. Codziennie piszę więc maile, smsy, rozdaję wizytówki, rozmawiam z ludźmi, czytam, oglądam, pytam i odpowiadam innym.

Nawet na wakacjach nie mogę usiąść spokojnie i muszę mieć notes pod ręką. Bo a nuż widelec wydarzy się coś wartego uwagi i przeniesienia na papier. Czasem wydaje mi się, że jestem za bardzo przegięty w tę rozwojową stronę. Dlatego niezwykle wartościowe było dla mnie poznanie i aktywne praktykowanie podejścia z punktu 7.

7) W pełni akceptuję siebie  i dążę do równowagi.

Chyba moje najważniejsze odkrycie w 2013 roku. W pewnym momencie życia uświadomiłem sobie, że wpadłem w ślepą pętle rozwojowca. Każdą wolna chwilę przeznaczałem na przyswajanie nowej wiedzy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zacząłem ignorować sygnały płynące z mojego ciała.

Organizm dawał mi znać, że jest zmęczony, niewyspany, że mózg jest wyczerpany, że oczy odmawiają posłuszeństwa. Ja natomiast zamiast posłuchać najmądrzejszego doradcy zacząłem pić coraz więcej kawy, wstawałem coraz wcześniej z rana, chodziłem późno spać, zmuszałem się do dodatkowej pracy, brałem na swojej barki zbyt wymagające zadania i cele. Podświadomie czułem jednak, że wystawiam swoje ciało na zbyt wymagające próby.

Ratunkiem okazało się moje, nie tak dawne, zainteresowanie się tematem filozofii dalekiego wschodu. Poczytałem i posłuchałem sporo o koncepcji dualizmów Jing – Jang, o wsłuchiwaniu się w sygnały swojego ciała, o ciągłym dążeniu do zachowania balansu i punktu równowagi. To wszystko brzmiało sensownie i ciekawie więc postanowiłem spróbować.

Dzięki temu teraz gdy czuję potrzebę snu – wysypiam się. Gdy brakuje mi weny twórczej odpuszczam i za jakiś czas szukam nowych źródeł inspiracji. A jeśli chodzi o szkolenia to oglądam ich znacznie mniej. Teraz najpierw myślę o wiedzy, która w danej chwili jest mi potrzebna, a dopiero później szukam odpowiedniego szkolenia.

I wiecie co? Po tych wszystkich zmianach i “odpuszczeniu” czuję się znacznie lepiej, a moje efekty jeszcze bardziej się poprawiły.

»»»

To był świetny rok Moi Drodzy. 2014 będzie jeszcze lepszy, a Marketingowa Moc pod moim przewodnictwem niejednokrotnie rozwali system. Tego możecie być pewni:)

Trzymajcie się, a w Nowym Roku życzę Wam Wszystkiego co tylko sobie wymarzycie, zaplanujecie i do czego będziecie wytrwale dążyć. Do zobaczenia w 2014!

Od lat jestem pasjonatem nowoczesnego marketingu głoszącego zasadę „klient nasz partner” opartą na wzajemnym szacunku, uczciwej współpracy i „proponowaniu jakościowego produktu”, a nie jego wciskaniu na siłę. Jeśli czujesz, że przydałaby Ci się moja pomoc zajrzyj do działu doradztwo marketingowe.

(8) ilość komentarzy

    • Dzięki za miłe słowa Bartosz. Trzymam kciuki za Twoje postanowienia w 2014 roku:)

      Przy okazji zajrzałem na twojego bloga i myślę, że niedługo mocno z niego skorzystam bo planuję wziąć się również za temat video. Masz dużo merytorycznych wpisów także będę miał z czego się doszkalać:)

  1. Już prawie rok minął od tego posta, ale właśnie trafiłam na Twojego bloga, nadrabiam, chłonę i mam nadzieję, że podsumujesz ten rok pozytywnie :).
    Sama czekam aż będę mogła podjąć podobne decyzje i żyć pełnią życia (w moim rozumieniu tego słowa).

    Będę zaglądać, bo świetnie się czyta :D.

    • Cześć Olga,

      Bardzo się cieszę, że mój blog Cię wciągnął i dotarłaś do podsumowania opublikowanego rok wcześniej:) W tym roku oczywiście też zrobię podsumowanie, w którym napiszę co mi wyszło, co potoczyło się zupełnie inaczej, a co nie wypaliło i dlaczego. Pokażę Wam też co planuję na nowy 2015 rok, a będzie tego sporo więc będzie się działo!

      Ponieważ zapisałaś się na newsletter to na pewno będziesz na bieżąco. Oczywiście zachęcam żebyś wpadała tu często i aktywnie uczestniczyła w “życiu” bloga:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

CommentLuv badge

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress
WordPress SEO fine-tune by Meta SEO Pack from Poradnik Webmastera